czwartek, 22 grudnia 2016

BARWA SIARKOWA - krem matujący

Witam Was moi kochani w kolejnym poście. Święta już za kilka dni i każdy biega i załatwia różne sprawy. Nie ukrywam, że ja także. Co za tym idzie mam mało czasu na bloga. Jednak pomiędzy kursem na prawo jazdy, świątecznymi porządkami, gotowaniem, załatwianiem ostatnich spraw w tym roku, znalazłam trochę czasu na napisanie obiecanego posta. Mam nadzieję, że po nowym roku to wszystko się unormuje i będę mogła dodawać posty regularnie. Niedawno także nawiązałam współpracę z portalem Kobiece Porady na który serdecznie Was zapraszam. Możecie tam znaleźć wpisy także innych blogerów, recenzje, pomysły na prezenty (dla spóźnialskich) i inne ciekawe i przydatne posty.
U Was na blogach świąteczna atmosfera a u mnie nadal zaległości. W ostatnim moim poście wspomniałam Wam o kremie, który ostatnio wpadł mi w łapki. Więc postanowiłam podzielić się z Wami moimi odczuciami na jego temat.

Krem o którym mowa to nic innego jak pewnie znana wszystkim Barwa Siarkowa. Prawdę mówiąc wpadłam na niego całkiem przypadkiem. Miałam trochę czasu przed wykładami z prawa i jazdy i postanowiłam wstąpić do drogerii. Moją uwagę przykuł właśnie ten produkt. Wcześniej słyszałam już o nim od blogerek i był wielokrotnie wspominany we vlogach, które oglądam, ale jakoś nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nad jego kupnem aż do wtedy. Postanowiłam go kupić a cena jeszcze bardziej mnie zachęciła ponieważ był na przecenie i kosztował niecałe 10 zł. Tak więc wpadł w moje łapki.  Opakowanie wygląda tak jak na zdjęciu. Z tego co widziałam, że jest cała seria łącznie z tonikiem itp. Ja skusiłam się tylko na krem jak na razie.
Muszę Wam powiedzieć, że sama nazwa nie powala i nie zbyt zachęca do zakupu, przynajmniej mnie. Myślałam, że krem będzie miał obrzydliwy zapach. Tutaj spotkało mnie miłe zaskoczenie ponieważ zapach nie jest zły. Jest przyjemny, cytrusowy.




To pierwszy plus jaki zauważyłam po otworzeniu wieczka. Niżej dodaje co napisane jest na opakowaniu. Czyli co robi i jaki powinien dawać efekt a także co zawiera i jak go używać.
Na opakowaniu jest napisane w podpunktach jaki daje efekt, Ja po używaniu tego produktu regularnie przez dwa miesiące chyba mogę powiedzieć już co nieco o tym kremie. 
  • matowa skóra nawet do 14 h - co prawda nie mam problemu ze świeceniem się skóry, ale to prawda, że po paru godzinach już tak skóra zaczyta się tłuścić - szczególnie na czole. Więc byłam bardzo mile zaskoczona już po pierwszym tygodniu stosowania tego kremu, ponieważ problem znacznie się zmniejszył. 
  • cera pozbawiona wykwitów trądzikowych - i słuchacie tu byłam SZCZEGÓLNIE MIŁO zaskoczona, bo po stosowaniu REGULARNEGO tego kremu zauważyłam bardzo znaczną zmianę na plus. Ja od kilku lat walczę z trądzikiem i wiadomo czasami jest go mniej a czasami więcej, ale krem bardzo dobrze radzi sobie z jego zwalczaniem! Po miesiącu stosowania zauważyłam, że jest tego znacznie mniej,a jak już są to po jego użyciu szybciej znikają. -I tu bardzo duży plus.
  • skóra wypielęgnowana i odświeżona - tu mogę powiedzieć, że krem strasznie ściąga więc polecam używanie go w bardzo małych ilościach, bo po nałożeniu na skórę naprawdę to czuć. I jak nie wierzyłam tak teraz wierzę, że to prawda. 
  • załagodzone blizny - ja mam bliznę na łuku brwiowym i nie zauważyłam żadnej zmiany. Blizna ani się nie zmniejszyła ( co oczywiście uważam za niemożliwe) ani nic innego. Tu akurat uważam, że ten podpunkt mogli sobie darować.
  • wyrównany koloryt cery - tak, mogę powiedzieć, że krem naprawdę sprawia, że znikają lekkie zaczerwienienia itp. Tu też daje plus.
Co więcej krem idealnie nadaje się pod makijaż. Następnym jego plusem jest jego wydajność. Nie jest go za wiele a starcza na długo. Używam go dwa miesiące na całą twarz i robię to regularnie i zużyłam tylko pół pudełeczka.

Tak więc serdecznie polecam, ale chcę też powiedzieć, że wszystko to o czym pisałam to moje spostrzeżenia i odczucia. Każdy jest inny i niektóre produkty działają na innych inaczej a nawet wcale, ale warto próbować. Ja na 100% kupię jeszcze jeden, bo według mnie warto. 

Siedzę sobie pod kocykiem z ciepła herbatą pod kocem przy zapachowej świeczce o zapachu pomarańczy i grzanego wina i można powiedzieć, że rozpływam się w tym zapachu. Cały dom aż pachnie. Uwielbiam, bo zapach naprawdę kojarzy się ze świętami. HA ! I do tego zmienia kolor ! Taki bajer! Idealna świeczka na idealny czas. Dziękuję za prezent. 

W wolnym czasie zapraszam na stronę z którą współpracuję------> Kobiece Porady

Po za tym wszystkim bardzo dziękuję za miłe komentarze ! Motywujecie mnie jak najbardziej do dalszego pisania i mam nadzieję, że to się nie zmieni! Dziękuję !
Jeszcze przed świętami na 100% dodam post więc życzenia pojawią się razem z nim. Miłego wieczoru robaczki ! :)

6 komentarzy:

  1. Jestem go bardzo ciekawa , fajna recenzja.
    http://mylifeiswonderful9.blogspot.com/ - proszę o kliki , odwdzięczam się

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno temu chciałam go kupić. Moja twarz wymaga w pewnym miejscach zmatowienia. Jednak stawiam na kremy nawilżające, bo mam wiele suchych skórek na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam co do niego mieszane uczucia. Mam wrażenie, że zostawia mi w niektórych miejscach twarzy taką dziwną ,lepką warstwę..
    Obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja używam 2 produktów. Najpierw myję buzię "Garnier czysta skóra", bardzo fajny produkt, bo można go użyć na 3 sposoby (żel, peeling, maska), ale zauważyłam, że bardzo mi wysusza skórę, co jest niekorzystne dla mnie bo i tak mam ją już dość wysuszoną. Kupiłam po jakimś czasie żel siarkowy z Barwy i tak samo jestem zaskoczona. Trądziku już prawie wgl nie mam, a skóra nie staje się wysuszona. Ponieważ nie lubię, gdy coś się marnuję, to zaczęłam używać najpierw peelingu z garniera a potem myłam jeszcze raz buzię Barwą. Efekt jak dla mnie idealny i wart polecenia. Może i Wam pomoże tak jak i mi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. uuuwielbiam ten krem *.* daje świetne efekty ;D
    pozdrawiam i zapraszam :)
    stylowana100latka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń